Putin na zawsze

Dziś Putin zaczyna swoją piątą kadencję prezydencką. Rosją rządzi od 24 lat i bardzo się stara pobić rekord ponad trzydziestoletnich rządów Stalina.

Ceremonia objęcia urzędu prezydenckiego nie różniła się wybitnie od poprzednich. Może poza wyraźnym „wojennym” akcentem, czyli obecnością weteranów i rodzin weteranów – uczestników rosyjskiej agresji na Ukrainę. Ten akcent wskazuje, jak bardzo w cieniu wojny znajdzie się kolejny okres rządów Władimira Putina. Formalnie to piąta kadencja. Faktycznie Putin rządzi od 24 lat, choć jeśli doliczyć kilkumiesięczny okres premierostwa z 1999 roku, będzie to niebawem już ćwierć wieku. Czyli całkiem blisko dwudziestowiecznego rekordu jednowładztwa w Rosji (ZSRR) – 31 letnich rządów Józefa Stalina.

Do czasu rzeczywistych rządów Putina należy doliczyć również okres 2008-2012 roku, kiedy formalnie był premierem, bo na cztery lata zamienił się na Kremlu z Dmitrijem Miedwiediewem. Dziś Putin nie ma już takich ograniczeń. Nie ma potrzeby udawania, że rządzi z tylnego fotela. Pozory nawet tak wątłej demokracji, jak rosyjska z lat 90. i pierwszej dekady XXI wieku, nie mają już znaczenia. Putin przysięgał dzisiaj na konstytucję, której treść była zmieniona po tzw. referendum w 2020 roku. Zniesiono w niej ograniczenia liczby kadencji, dając Putinowi opcję dożywotnich rządów.

Elita wierzy w Putina

Moskiewska majowa aura nie rozpieszczała dziś. Padał nieprzyjemny deszcz ze śniegiem i było zimno. Zwłaszcza dla stojących wiele godzin na kremlowskim dziedzińcu pułku prezydenckiego, wystrojonego w reprezentacyjne lekkie mundury. Zgromadzonej wewnątrz kremlowskiego pałacu świcie Putina było z pewnością ciepło, choć wielu z tysięcy urzędników różnych szczebli może czuć chłód niepokoju o swoją przyszłość. Wiadomo, że Putin ten sam, ale zwykle nowa kadencja oznacza pewne zmiany w administracji. Jakieś przetasowania w rządzie. Formalnie rząd podaje się do dymisji wraz z zaprzysiężeniem nowego. Premier Michaił Miszustin na stanowisku najpewniej pozostanie, choć niewykluczone są pewne zmiany wśród ministrów. Putin na kolejne sześć lat z jednej strony daje przeważającej części rosyjskiej elity władzy pewną ulgę. Poczucie pewności, że niewiele się zmieni.

Aktualizacja
Putin inauguruje się na Kremlu po raz piąty
2024.05.07 11:00

Trudno bowiem wyobrazić sobie, by doszło w najbliższym czasie do poważnej korekty rosyjskiej polityki. Zarówno tej wewnętrznej – gospodarczej, jak i zagraniczej. Nie ma na horyzoncie żadnego czynnika, który by wskazywał, że Putin powstrzyma ekspansjonistyczną i konfrontacyjną politykę. Wojna będzie, jak jest. Będzie dalej generować ogromne koszty i obciążenia dla Rosjan i ich gospodarki. Międzynarodowa izolacja jak była, tak się nie zmieni. Rosja dalej będzie wchłaniana w sferę uzależnienia gospodarczego, a kto wie, czy i nie politycznego, od Pekinu.

Nawet perspektywa powyborczych możliwych zmian w amerykańskiej polityce niewiele zmieni dla Rosji, jeśli nie zakończy się jej obecność wojskowa na Ukrainie. Dziś trudno wyobrazić sobie takie zakończenie. Putin nie osiągnął żadnego ze swoich strategicznych celów na Ukrainie, a do ich zrealizowania daleko, mimo wyraźnego kryzysu ukraińskiej obrony. Zresztą rosyjska elita władzy po dwóch latach zaadoptowała się do wojny.

Wiadomości
Ukraińskie MSZ wzywa świat, by nie uznawał Putina za prezydenta Rosji
2024.05.06 17:24

Błąd, jaki popełniali często zachodni eksperci i media w 2022 roku, licząc na „bunt oligarchów” wywołany gwałtownym odcięciem Rosji od świata Zachodu, polegał na niezrozumieniu, czym jest tak naprawdę rosyjska elita władzy. Nie składa się ona z Romanów Abramowiczów – światowych miliarderów zamieszkujących tzw. Londongrad, czyli okolice Kensington w Londynie czy Lazurowe Wybrzeże. Nie jest też domeną Dmitrijów Miedwiediewów i Nikołajów Patruszewów – najbliższych Putinowi przybocznych dworzan. Owszem, tacy stoją na szczytach piramidy władzy.

Ale sól ziemi kremlowskiej elity, ta ciżba ubranych w garnitury i mundury biurokratów to znani lokalnie, gdzieś w Krasnodarze bądź Kurganie: miejscowy mer, zastępca gubernatora, naczelnik służby leśnej, prokurator, generał zapomnianej, przerzucanej z Kamczatki pod Bachmut brygady czy dyrektor kopalni. Ta wielomilionowa, jeśli policzyć wraz z rodzinami, warstwa społeczna, jest całkowicie zależna od Putina i państwa, które stworzył. Putin się na nich opiera, a oni tworzą system kliencki. W dodatku wielopokoleniowy. Bo właśnie do głosu dochodzi młodsze pokolenie elity władzy i jej dzieci. Symbolem na samym szczycie jest syn Nikołaja Patruszewa, Dmitrij Patruszew, minister rolnictwa. Jednak na każdym poziomie administracji coraz ważniejsze urzędy otrzymują 30 i 40-latkowie z uprzywilejowanych rodzin. A to jeszcze mocniej cementuje ich zależności z putinowskim systemem.

Czas dla imperium

Szeroko pojęta elita straciła przez wojnę (a więc przez politykę Putina): wakacje w Saint-Tropez i zakupy w Mediolanie. Nie wszyscy zapewne, bo są i tacy, którzy nadal na Zachód jeżdżą. Generalnie jednak musieli jachty na Morzu Śródziemnym pozamieniać na Dubaj czy Hong-Kong. A w skromniejszej wersji na turecką Antalyę czy tajlandzki Phuket. Biorąc pod uwagę dość stadny instynkt rosyjskich elit, przestawienie się na alternatywy wobec zachodniego, nowobogackiego blichtru nie będzie szczególnie bolesne, kiedy po prostu większość uprzywilejowanych Rosjan będzie jeździć do modnych miejsc poza Europą i USA. „Londongrad” opustoszeje i żałować go będą ludzie pokroju Abramowicza, lecz i oni zdążyli się Zachodem zachłysnąć, spróbować wejść do ekskluzywnego klubu światowej elity i się do niego zrazić. Tacy, jak Patruszew czy Miedwiediew wyhodowali w sobie pogardę wobec Zachodu i starannie ją pielęgnują.

Wiadomości
Miedwiediew zagroził atakiem nuklearnym na stolice europejskie i Waszyngton, jeśli wojska krajów NATO trafią na Ukrainę
2024.05.06 14:47

Rosyjska elita zaadoptowała się do wojennych warunków. Wcale nie ma gorzej. Mało tego, domknięcie systemu przez Putina oznacza, że monopol elity na długoletni, wielopokoleniowy udział w kaście uprzywilejowanej jest zabetonowany. Putin im to zapewnił. Przestawnienie gospodarki na tryby wojenne? Sankcyjne ograniczenia? Brak wielu zachodnich marek? Żaden problem. Elita władzy szybko znalazła alternatywy w relacjach biznesowych z krajami Bliskiego Wschodu, Chinami, Indiami czy Turcją. Mało tego, pośrednictwo w handlu sankcyjnymi towarami stało się prostym modelem biznesowym, ale bardzo dochodowym. Patrząc dziś na obiecującego stabilizację Putina, elita wie, że ma jeszcze sporo czasu na korzystanie pełnymi garściami z wojennej rzeczywistości.

– Chciałbym serdecznie podziękować obywatelom Rosji we wszystkich regionach i mieszkańcom naszych historycznych ziem (…) – taki wstęp Putina w dzisiejszej mowie inauguracyjnej to tylko zapowiedź dalszej, ekspansjonistycznej polityki.

No, bo kim są mieszkańcy „historycznych ziem”? To Rosjanie, albo ludzie uznani przez Moskwę za Rosjan, mieszkający poza Rosją. Co oznacza wprost kontynuację polityki, jaka doprowadziła do ataku na Ukrainę. Kazachstan, Białoruś, ale i Zakaukazie i państwa bałtyckie mogą czuć się zaniepokojone. Jednak z perspektywy rosyjskiej elity konformizm wskazuje, by pogodzić się z polityką „zbierania ziem rosyjskich”. Nostalgia po ZSRR wśród starszych biurokratów i oficerów jest silna. A młodsi zwyczajnie widzą w meblowanym przez Putina świecie szansę dla siebie.

Zgromadzeni na Kremlu urzędnicy dobrze wiedzą i wierzą, że Putin chce przejść do historii, jako kontynuator spuścizny imperialnej Piotra I Wielkiego, Katarzyny Wielkiej, czy Stalina.

– Rosja będzie dalej formować świat wielobiegunowy (…) – mówił dziś Putin.

To jedna z jego idei od zawsze. Przełamać pozycję USA, jako supermocarstwa i wrócić do czasów koncertu mocarstw i stref wpływów. Wojna przeciw Ukrainie i dyktat warunków pokoju ma służyć właśnie realizacji owego marzenia Putina.

Wiadomości
W syberyjskim Barnaule w Centrum Stalina będą przyzywać ducha wodza ZSRR
2024.05.05 17:01

Na to jednak trzeba czasu. Nie tego, wydłużonego za pomocą zmian konstytucji, teoretycznie do 2036 roku. A tego, który dyktuje siedemdziesięciodwuletniemu dziś Putinowi zegar biologiczny. Ten zaś bije nieubłagalnie. Rosjanie muszą pamiętać, że kiedy Leonid Breżniew zaczął słabnąć i ledwo kontaktować był nieco tylko starszy od dzisiejszego Putina. Jakkolwiek nie jest na wysokim poziomie opieka zdrowotna kremlowskiego lidera, to czas, kiedy wiek będzie wpływał na sprawowanie władzy nieubłagalnie nadejdzie.

A, że Kreml to świat dla samca-alfa, to zaraz pojawią się wojny i intrygi pretendentów do korony. I chyba tego najbardziej obawia się rosyjska elita. Momentu, kiedy Putinowi zabraknie czasu na spełnienie ambicji, a jednocześnie zaprojektowany w oparciu o jednego człowieka system nie wypracuje mechanizmu sukcesji władzy.

Michał Kacewicz/ belsat.eu

Inne teksty autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności