10 lat temu, 22 stycznia 2014 roku, na Majdanie w Kijowie, około 9.00 rano miejscowego czasu, od strzału w serce zginął Białorusin Michaił Żyznieuski. Miał 26 lat, zostały mu 4 dni do 27. urodzin. Był jedną z pierwszych ofiar tłumienia protestów przez ówczesne prorosyjskie władze i pierwszym Białorusinem, który zginął za wolność Ukrainy w jej współczesnej walce z Rosją.
Michaił Żyznieuski został pierwszym Białorusinem odznaczonym pośmiertnie tytułem Bohatera Ukrainy.
Pochodził ze wsi pod Homlem. Z wykształcenia zawodowego był ekspertem od gazownictwa. Był też członkiem klubu rycerskiego, to właśnie z jego szefem przyjechał na Ukrainę w 2017 roku. Jego przyjaciele wspominali, że był zmuszony przenieść się na Ukrainę z powodu nacisków politycznych.
Na Ukrainie mieszkał w Białej Cerkwi pod Kijowem. Tam związał się z miejscowymi środowiskami narodowymi, należał do organizacji UNA-UNSO. Od pierwszych dni przyłączył się do protestów na Majdanie (nazywanych najpierw Euromajdane, potem Rewolucją Godności). Działał w ochronie Majdanu, pracował też dla gazety Soborna Kijiwszczyna.
22 stycznia około 9.00 rano koło mieszczącego się w centrum stolicy stadionu Dynama Kijów, na ulicy Hruszczewskiego, snajper trafił go prosto w serce. Zmarł na ulicy.
W dniu jego urodzin 26 stycznia, w marszu pamięci o Żyznieuskim na ulicach Kijowa wzięły udział tysiące mieszkańców.
Ciało bohatera przewieziono na Białoruś. Pochowany został 28 stycznia 2014 roku w rodzinnej wsi Truda koło Homla. Na jego grobie złożono biało-czerwono-białą flagę niepodległej Ukrainy. Pogrzeb celebrował ksiądz nieuznawanej emigracyjnej Białoruskiej Cerkwi Prawosławnej.
MaH/belsat.eu