Alaksandr Łukaszenka wystosował pogróżki pod adresem białoruskiej emigracji politycznej. Powiedział, że „bardzo mocno” szkodzą swoim bliskim. Powiedział również, by „zapomnieli o swojej własności” pozostawionej na Białorusi.
– Nie zapominajcie, że bardzo mocno szkodzicie swoim krewnym – mówił Łukaszenka podczas Ogólnobiałoruskiego Zjazdu Ludowego.
Przekonywał, że emigranci białoruscy planują „napaść na Białoruś i tam się przygotowują”.
– Nie zapominajcie, że macie tu jakąś własność. O tej własności radzę już zapomnieć. Ale nie narażajcie swoich bliskich – zagroził.
Z licznych doniesień z Białorusi wynika, że reżim i tak już od dawna zajmuje własność działaczy emigracyjnych, podobnie jak to, że krewni emigrantów oraz więźniów politycznych też są prześladowani i wtrącani za kraty.
Równolegle z przemówieniem Łukaszenki jego służby podały, że Białoruś rzekomo została zaatakowana z terytorium Litwy.
Podczas drugiego dnia przemówienia przed powołanym przez siebie zgromadzeniem mówił o rozmowach pokojowych, strasząc jednocześnie atakiem nuklearnym.
Na forum Ogólnobiałoruskiego Zjazdu Ludowego, którego przewodniczącym został wczoraj, oświadczył, że amerykańska decyzja o przyznaniu Ukrainie pomocy w wysokości 61 mld dolarów to „bardzo poważny czynnik eskalacji” w wojnie Rosji przeciwko Ukrainie. Pociski ATACMS dalekiego zasięgu są – jak powiedział – „bardzo niebezpieczne”.
Łukaszenka podkreślał, że obecnie sytuacja na froncie jest patowa i dlatego jest to „najwygodniejsza” sytuacja, by podjąć negocjacje pokojowe, wychodząc od rozmów stambulskich z początku wojny; ówczesne stanowisko Rosji Ukraina uznała za nie do przyjęcia.
Rosjanie, jak zapewniał Łukaszenka, nigdy nie opuszczą zajętych terytoriów na Ukrainie. Groził również, co stoi w pewnej sprzeczności ze stwierdzeniem, że sytuacja na froncie jest patowa, że „jeśli teraz nie będzie rozmów, to z czasem Ukraina straci państwowość i może przestać istnieć”.
Mówiąc o dostawach ATACMS, niezgodnie z prawdą stwierdził, że odbyła się ona bez warunków ograniczających terytorialnie potencjalne cele. Departament Stanu USA informował, że Kijów może ich użyć do atakowania celów na Ukrainie.
– Jeśli sytuacja złoży się w sposób zagrażający sytuacji wewnętrznej w Rosji, Rosja zastosuje cały arsenał, którym dysponuje. To będzie Armagedon – straszył Łukaszenka.
Dyktator powiedział również, że sytuacja na granicy Białorusi z Ukrainą jest bardzo napięta, a Kijów trzyma tam 120 tys. ludzi i głęboko okopał się na obiektach obronnych. Mińsk miał przerzucić na ten kierunek dodatkowe bataliony swoich wojsk.
Łukaszenka w trakcie swojego wystąpienia, poświęconego przyjęciu nowej koncepcji obronnej oraz doktryny wojennej, po raz kolejny mówił o zagrożeniu ze strony NATO, zwiększaniu obecności wojskowej wokół granic Białorusi i Rosji.
Mówił przy tym, że Polska nie powinna się obawiać ataku z Białorusi, choć niedawno mówił swoim żołnierzom, żeby byli gotowi do walki o Przesmyk Suwalski. Dziś wyraził pretensje, że Polska wzmacnia swoją armię.
– Po co im to w ogóle. My nie zamierzamy z nimi walczyć. Z terytorium Białorusi nie powinni oczekiwać żadnych agresywnych działań przeciwko polskiemu państwu i społeczeństwu – przekonywał.
Niezależny białoruski portal Zierkało zauważył, odnotowując tę wypowiedź, że przed rosyjską inwazją na Ukrainę, Łukaszenka przez wiele lat zapowiadał, że „z terytorium Białorusi nie będzie ataku” na ten kraj.
MaH/belsat.eu wg PAP, twitter.com