Więzień polityczny w areszcie spotkał noblistę Alesia Bialackiego. O czym rozmawiali?


1 października 2022 roku Dzianis Kniazieu, ciężko pobity przez funkcjonariuszy białoruskich służb, został przewieziony z mińskiego aresztu przy ul. Akrescina do aresztu śledczego nr 1 przy ulicy Waładarskiego. Jakiś czas później usłyszał na korytarzu głos strażnika: „Bialacki, wychodzić!”. Mimo wszechobecnych kontroli udało mu się zaprzyjaźnić z noblistą z sąsiedniej celi. Próbowali również komunikować się przez „więzienny telefon” – rury kanalizacyjne… O tym wszystkim Kniazieu opowiedział w rozmowie z Biełsatem.

bialacki więzień polityczny nagroda nobla noblista areszt więzienie wyrok
Były więzień polityczny Dzianis Kniazieu, Warszawa 18 października 2023 r.
Zdj. Alisa Hanczar / Biełsat

Dzianis Kniazieu jest znany jako więzień polityczny, który został wydany funkcjonariuszom HUBAZiK-u (Główny Wydział do Walki z Przestępczością Zorganizowaną i Korupcją – białoruska milicja polityczna) przez byłą partnerkę, z którą ma córkę. Historia donosu kobiety nabrała takiego rozgłosu, że, jak twierdzi Dzianis, zupełnie przyćmiła to, co stało się z nim później: bicie, tortury, procesy, wyrok i ucieczkę. Kniazieu zebrał swoje „wspomnienia z piekła” we wspomniniach, które pisał przez ponad trzy miesiące, przebywając już w bezpiecznym miejscu.

W tekście opisuje wszystkie zdarzenia po kolei: od momentu zatrzymania, kiedy Dzianis został pobity na oczach swojej małej córki Jesienii przez 10 uzbrojonych mężczyzn, aż do tajnego wyjazdu z Białorusi. I to, co zdarzyło się w międzyczasie – okropności aresztu przy ul. Akrescina, osoby, które spotkał w Waładarce, czy tortury w areszcie tymczasowym, gdzie odsiedział 30 dni już podczas „chemii domowej”. Chodzi o rodzaj aresztu domowego, podczas którego skazany wykonuje prace na rzecz państwa i po skończeniu swojej pracy ma określony czas na dotarcie do domu.

„Bialacki, wychodzić!”

Dzianis Kniazieu kończy swoją opowieść listą więźniów politycznych, których spotkał w zakładach karnych. Numerem 1 na tej liście jest obrońca praw człowieka i laureat Nagrody Nobla Aleś Bialacki, z którym Kniazieu rozmawiał prawie codziennie przez dwa tygodnie w Waładarce, przebywając w różnych celach.

bialacki więzień polityczny nagroda nobla noblista areszt więzienie wyrok
Zdjęcie z protestu pod ambasadą Białorusi, przeciwko skazaniu Alesia Bialackiego. Warszawa. 2 marca 2023 r.
Zdj. Mira Laseliszskaja / Biełsat

– 1 października 2022 roku przydzielono mnie do celi 92 na oddziale kobiecym w Waładarce. Kiedy rano usłyszałem: „Bialacki, wychodzić!”, a potem brzęk kluczy, zdałem sobie sprawę, że Aleś Bialacki jest w celi obok, na lewo od mojej. Oczywiście wiedziałem, kim jest, śledziłem jego działalność i twórczość. Ale to był mój pierwszy raz w Waładarce i nie miałem pojęcia, jak się z nim skontaktować. Ludzie poradzili mi, żebym zapukał w ścianę.

Byłem zaskoczony, że Aleś natychmiast zareagował. Krzyknął do okienka: „Pokaż się, porozmawiajmy!”. On już wiedział, jak tam można to zrobić – wspomina.

Cele Kniaziewa i Bialackiego (91. lub 93.) znajdowały się w piwnicy korpusu więziennego, okna wychodziły na ogrodzenie. Jeśli więzień wyszedł na drugie piętro prycz, otworzył okienko i zaczął mówić, osoba w celi obok mogła go usłyszeć po swojej stronie. Trzeba było jednak być bardzo czujnym i obserwować wizjer, żeby nie być zauważonym przez strażnika. Próbowali też komunikować się przez odpływy umywalek – tak byłoby bezpieczniej.

– Próbowaliśmy. Ale nie było słychać. On też próbował. Ale wydaje mi się, że w celi 92. rury są jakoś inaczej wykonane. Dlatego przez odpływ nam się nie udało – wyjaśnia.

Kniazieu był sądzony za udział w zamieszkach: “działaniach rażąco naruszających porządek publiczny” (art. 342 Kodeksu Karnego Białorusi). To standardowy zarzut stawiany uczestnikom powyborczych demonstracji na Białorusi. Przez trzy miesiące przebywał w areszcie śledczym nr 1 w czterech różnych celach. W czteroosobowej celi numer 92 siedział przez dwa tygodnie. W tym czasie Aleś Bialacki przebywał w Waładarce już od ponad roku.

– Przez te dwa tygodnie rozmawialiśmy codziennie. Rozmawialiśmy o wszystkim. Najpierw podziękowałam mu za to, że nadal walczy. Zapytałem, jak się trzyma. Odpowiedział, że wszystko w porządku: dzieci są już dorosłe, żona jest bezpieczna. Powiedział, że to był jego wybór. Pragnął wolnej Białorusi, robił dla niej wszystko i teraz też to robi. Aleś ma bardzo optymistyczne nastawienie. I jest silny – mówi.

Słonina dla noblisty

Wydarzenia te miały miejsce na początku października. 7 października 2022 roku Aleś Bialacki otrzymał Nagrodę Nobla. Według Kniaziewa obrońca praw człowieka dowiedział się o tym z telewizji, ponieważ w jego celi był telewizor (nie precyzuje, czy dowiedział się w dniu ogłoszenia zwycięzcy, czy może później).

Wideo
Co Aleś Bialacki chciałby powiedzieć odbierając Pokojową Nagrodę Nobla
2022.12.10 17:24

Kniazieu być może jako pierwszy pogratulował Alesiowi na żywo. Podczas rozmowy półżartem zasugerował mu, że teraz, z takimi pieniędzmi, jego żonie będzie łatwiej go wspierać. Noblista odpowiedział, że tylko po wyjściu na wolność on może odebrać nagrodę. Trzeba więc uzbroić się w cierpliwość i czekać.

bialacki więzień polityczny nagroda nobla noblista areszt więzienie wyrok
Były więzień polityczny Dzianis Kniazieu, Warszawa. 18 października 2023 r. Foto: Alisa Hanczar / Biełsat

Jak wspomina, stosunek personelu więziennego do Alesia Bialackiego nawet po przyznaniu mu nagrody był taki sam, jak do innych więźniów politycznych. Nie wiadomo, czy strażnicy w ogóle wiedzieli, jaka osoba siedzi w tej celi. Zwracali się do niego po nazwisku („Bialacki, wychodzić!”). I wzywali go kilka razy dziennie. „Do gabinetów”, jak mówi Dzianis. Był to okres, kiedy obrońca praw człowieka zapoznawał się z materiałami własnej sprawy karnej.

– Zapytałem go, dlaczego tak często tam chodzi. Odpowiedział, że w sprawie było 268 tomów (według obrońców praw człowieka w sprawie przeciwko Centrum „Wiasna”, którego Bialacki jest szefem było 284 tomów akt – belsat.eu). Powiedział, że prosił ich o przetłumaczenie wszystkiego na białoruski, ale odmówili. Śmialiśmy się z tego, żartowaliśmy z nim. Oczywiście rozmawialiśmy po białorusku. Powiedział, że nie miał wystarczająco czasu, by przeczytać to wszystko wszystkiego i chodzi tam, aby dowiedzieć się, co na jego temat nawymyślali. Mówił tak: „Dzianis, nie bój się niczego, nie martw się, po prostu wiedz, że jesteś po stronie dobra. Wszystko się kiedyś skończy, a winni zostaną ukarani”. Pocieszał mnie i wspierał, kiedy opowiedziałem mu swoją historię – dodaje nasz rozmówca.

W tym czasie Aleś Bialacki był sam w dwuosobowej celi, ale od czasu do czasu kogoś do niego przydzielano. Bialacki powiedział, że wśród osób z jego celi byli zarówno polityczni, jak i niepolityczni, ale wszyscy byli normalnymi ludźmi – nie kierowano tam morderców i gwałcicieli.

Wiadomości
Żona Alesia Bialackiego: “Białoruś to jedna wielka klatka”
2023.03.22 13:07

W tym czasie w celi Bialackiego „było wszystko”. Dostawał wiele paczek żywnościowych („jak przyznawał, nie zdążał wszystkiego zjeść”), były książki, gazety, telewizor i papierosy, tak potrzebne w więzieniu (sam Bialacki nie pali).

– Niektórzy więźniowie nawet zwracali się do mnie, żebym poprosił Bialackiego np. o zapałki. Udało nam się je wymienić na spacerniaku – wyjaśnia były więzień polityczny.

Wspomina, jak pewnego razu pod drzwi celi Bialackiego przyniesiono paczkę, podczas gdy samego więźnia nie było w tym czasie w celi (zabrano go „do gabinetów”).

– Strażnicy zebrali się przy celi. Jeden z nich zauważył ze zdziwieniem: „O kurcze, ile słoniny”. Drugi odpowiedział: „Ty tu zostań, czekaj koło słoniny, żeby nie ukradli”. I było słychać głośny dźwięk – musieli położyć torbę ze słoniną na podłodze. Brzmiało, jakby to było coś ciężkiego.

Nie wiem, ile tam mogło być kilogramów. Później nie pytałem o to Alesia, było mi jakoś niezręcznie – wspomina Dzianis Kniazieu.

Wiadomości
Białoruski noblista trafił w kolonii karnej do pracy w stolarni
2023.07.14 17:33

Rozmowy z Bialackim w Waładarce są jednym z najjaśniejszych epizodów więziennych doświadczeń Dzianisa Kniaziewa. Nie opisuje on tego w swoim opowiadaniu o czarnej i strasznej rzeczywistości prześladowań przez HUBAZiK i innych funkcjonariuszy białoruskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Rozgłos może zaszkodzić

– W ten sposób, dzięki Waładarce, rozmawiałem z laureatem Nobla – tylko przez więzienne okienko. Ale w Waładarce, na Akrescina i w areszcie tymczasowym spotkałem wielu wspaniałych i błyskotliwych ludzi, którzy zostali tam umieszczeni z powodu swoich przekonań politycznych – mówi Dzianis.

Wśród nich wymienia prawnika i adwokata Alaksandra Danilewicza (skazany na 10 lat kolonii karnej), postać ze sprawy opozycyjnej inicjatywy „Busly laciać” Mikałaja Biblisa (8,5 roku kolonii), dziennikarza Alaksander Lywczaukę, kierowcę ciężarówki Dzianisa Krauczuka, chłopaka ze Smorgoni Alaksandra Rukojca i wielu innych.

bialacki więzień polityczny nagroda nobla noblista areszt więzienie wyrok
Były więzień polityczny Dzianis Kniazieu, Warszawa. 18 października 2023 r. Foto: Alisa Hanczar / Biełsat

– Dla mnie każda osoba z tej listy nie jest tylko linią w spisie, ale całą historią – zauważa Dzianis Kniazieu pod listą więźniów politycznych na końcu swojej historii.

Kniazieu uzyskał status więźnia politycznego post factum, gdy po 30 dniach, na które został aresztowany podczas odbywania „chemii domowej” (został skazany na 3 lata), opuścił Białoruś i przekazał dowody prześladowań obrońcom praw człowieka. Jest przekonany, że rozgłos w mediach i nadanie statusu więźnia politycznego może zaszkodzić osobom zatrzymanym z powodów politycznych. Jako przykład podaje przypadek innego więźnia politycznego, który był sądzony za to samo co on przestępstwo  (art. 342 KK), ale o którym pisały media. Skazano go na 1,5 roku kolonii, Dzianisa na „chemię domową”. I to pomimo faktu, że śledczy znaleźli mniej dowodów na tego więźnia politycznego niż na Kniaziewa („w jego sprawie było tylko kilka zdjęć, i to bez flag”).

– Jest wiele osób, które są więzione na Białorusi z powodów politycznych, ale o których obrońcy praw człowieka nie wiedzą, ponieważ krewni boją się przekazywać im informacje lub sami więźniowie nie chcą rozgłosu – mówi Dzianis Kniazieu, podkreślając, że status więźnia politycznego pomaga przede wszystkim wtedy, gdy dana osoba jest już bezpieczna.

Zdaniem naszego rozmówcy dotyczy to także tych, którzy na Białorusi odsiadywali „chemię domową”. Do niedawna społeczność praw człowieka nie nadawała oficjalnego statusu więźnia politycznego osobom odbywającym karę „chemii domowej”. Ale mamy już precedens.

– Zgadzam się, że na Białorusi odbycie „chemii domowej” jest prawie niemożliwe (kara zostaje zazwyczaj zmieniona na zakład karny z powodu „nieprzestrzegania zasad przez skazanego” – belsat.eu). Kiedyś znalazłem statystyki, według których ludzie nie są w stanie utrzymać się na takiej „chemii” dłużej niż dwa lata: 80 lub 90 procent z nich trafia później do kolonii. I ta statystyka dotyczy więźniów niepolitycznych. Nam jest jeszcze trudniej! A teraz dają co najmniej trzy lata – wyjaśnia.

Kiedy podczas odbywania „chemii” został umieszczony na 30 dni w areszcie tymczasowym (później okazało się, że karę aresztu „dopisał” prokurator), milicjanci powiedzieli Dzianisowi, że jego „chemia domowa” to pomyłka sądu…

W biurze HUBAZiK-u

Fakty pobicia i tortur opisanych przez Dzianisa zostały udokumentowane w Komitecie ONZ, Europejskim Trybunale Praw Człowieka i Międzynarodowym Komitecie Badania Tortur na Białorusi. Kniazieu wspomina, że więźniów torturowano w siedmiu gabinetach HUBAZiK-u.

–  Jeden z nich odmówił nagrania “pokajalnego” filmiku (gdy więźnia zmusza się do przyznania się przed kamerą i przepraszania za swoje czyny – Belsat.eu). Słyszałem, jak co pięć sekund był bity pałką, a potem traktowano go paralizatorem. Minuta takich tortur i człowiek zaczynał się dusić. HUBAZiK kazał mi stanąć na końcu korytarza przy szafce. Przypomnieli sobie, że jest pora obiadowa i poszli jeść…

Opowiada też, że po wejściu do gabinetu jeden z funkcjonariuszy wyjął z biurka ogromny czarny nóż wojskowy, przyłożył mi go do szyi i zapytał: „Chcesz, żebym cię ogolił?”.

– Zaprowadzono mnie do innego, mniejszego pomieszczenia. Wskazano mi krzesło i usiadłem. Człowiek z HUBAZiK-u wyjaśnił mi, że zamierzają nagrać ze mną „pokajalne” wideo. Zaczął dyktować mi słowa, które miałem wypowiedzieć. Nie podobało mi się to i nie chciałem nagrywać wideo. Więc często się zatrzymywałam, dukałem, jęczałem, szeptałem niektóre słowa. Mężczyzna próbował nagrywać od nowa – opowiada.

Były więzień polityczny Dzianis Kniazieu, Warszawa. 18 października 2023 r. Foto: Alisa Hanczar / Biełsat

W końcu się poddał, odłożył smartfon, zrobił kilka szybkich kroków, by się rozpędzić, i kopnął mnie nogą w klatkę piersiową. Wyleciałem z pomieszczenia i prawie przebiłem się przez drzwi gabinetu naprzeciwko…

„Proszę wracać na Białoruś”

Przed aresztowaniem Dzianis Kniazieu pracował jako inżynier w prywatnej firmie. Miał dom pod Mińskiem, wychowywał córkę Jesienię. Został zatrzymany we wrześniu 2022 roku. Przeszedł przez areszt na Akrescina i Waładarkę. Został skazany na 3 lata „chemii domowej”, ale później trafił na 30 dni do aresztu tymczasowego. Mężczyzna zdał sobie sprawę, że i tak czeka na niego kolonia i opuścił Białoruś pod koniec maja 2023 roku, przy czym nie zdradza w jaki sposób.

– Kiedy przekroczyłem granicę, po prostu usiadłem na ławce na przystanku autobusowym i siedziałem przez cztery godziny. To była Litwa. Siedziałem tam i nie mogłem uwierzyć, że teraz mogę robić wszystko: rozmawiać z przyjaciółmi przez telefon, czytać, słuchać muzyki… A tam już przygotowywałem się na pójście do kolonii karnej.

Później przez Viber i Telegram otrzymał wiadomości z Białorusi: „Musi pan odbyć karę, proszę wracać na Białoruś, czeka pana 5 lat”. Nie odpowiedział. Nie wie również, czy wszczęto przeciwko niemu nową sprawę karną.

Według Centrum Praw Człowieka „Wiasna”, na dzień 21 października 1484 osób pozostaje oficjalnie uznanych za więźniów politycznych na Białorusi. Zgodnie z danymi projektu Dissidentby, na Białorusi jest 1702 więźniów politycznych. W rzeczywistości liczba ta może być dwa, a nawet trzy razy większa. Obrońca praw człowieka, laureat Nagrody Nobla, więzień polityczny Aleś Bialacki pozostaje za kratami od 2 lat i 3 miesięcy. Został skazany na 10 lat kolonii o zaostrzonym rygorze. Obecnie przebywa w kolonii karnej nr 9 w Horkach (obwód mohylewski).

Zmicier Mirasz,ksz/ belsat.eu

Aktualności